swojskie-klimaty.pl

OŁAWSKI INFORMATOR TURYSTYCZNY

XXII Aprilis w Ryczynie


23.04.2016r

-

no cóż….. pogada lubi płatać figle jak mówili wczesnośredniowieczni Słowianie ;)

ale jak będzie się okaże……

A z imprezowych nowinek:

im bliżej imprezy to ilość nagród nam  przybywa….

gier planujemy trochę, więc każdy powinien być zadowolony.

A nagrody na dziś mamy dzięki :

m.in.

oczywiście Gminie Oława

-  Panu Wójtowi Janowi Kownackiemu  oraz  Adzie Krakowskiej

oraz  Browarowi PROBUS , który przygotuje dla nas żurek oraz nagrodę specjalną  (  ;)   bardzo specjalna…. )

….

a teraz kilka informacji o nas ,  opisanych piórem Doroty Olender – Ryczynianki :

Grupa Rekonstrukcyjna Ryczynian znad Odry – kim jesteśmy?

 

Ot, i właśnie ! Kilka lat dyskusji w kuluarach „że trzeba”, „że należałoby”, „że można”..ale, że nie ma pieniędzy a bez pieniędzy się nie da,

bo przecież wszystko kosztuje. Ale w sumie to fajnie by było…

Aż nagle po ostatnim XXI Aprilisowym Zlocie Turystycznym w Ryczynie,

rozpoczęły się znów dyskusje i rozmowy szczególnie na internetowych stronach, bo jak wiadomo poprzedni

Zlot się udał i każdy następny też się uda, a że robimy to na ryczyńskiej ziemi..No to wypadałoby by i Ryczynianie na tej ziemi się pokazali.

Hmm…i właśnie z tych luźnych rozmów urodziła się inicjatywa powstania Stowarzyszenia Ryczynian znad Odry.

Zebrała się grupka pasjonatów historią Słowian, ich życiem,wierzeniami, zielarstwem,  zabawą, strojami, biżuterią i odtworzeniem ich w dzisiejszych czasach.

No się zaczęło! Najpierw była wycieczka do Małgosi,głównodowodzącej by się obmierzyć,

Agnieszka skrupulatnie to spisała, zebrały pieniążki na materiał i pojechały po len..

Według naszego Guru merytorycznego doktor Magdy Przysiężnej- Pizarskiej, („len to len i ani grama innej nici .;)”)

Agnieszka szyć zaczęła szaty..Hmm..miała się dziewczyna z pyszna ! Ale i talent wielki w niej i do wykorzystania ogromnego.

zdjęcie bardka do tkania krajek

Małgosia zaś zabrała się za tabliczki i krajki. Cóż to krajki ? Czym są krajki? Krajki to długie kawałki materiału utkane

(z wełny, lnu lub jedwabiu) za pomocą urządzenia zwanego bardkiem lub przy użyciu drewnianych tabliczek.

Od kiedy ludzie nauczyli się tkać, krajki służyły do ozdabiania strojów, a także do zabezpieczania brzegów ubioru przed niszczeniem.

Krajki, a inaczej pasy, taśmy, galony lub pasamony. Pierwsze powstały prawdopodobnie w neolicie.

Przez wieki pełniły funkcje praktyczne, symboliczne i estetyczne.

Osiągnięcie Małgosi po kursie tkactwa w Biskupinie. Własnoręcznie zrobione bardko.

A to..no to trzeba się nieźle nagłowić,by takie cudo stworzyć!! Spójrzcie jakie to skomplikowane wzory, zapisy !!!

Ale dla Małgosi nie ma mocnych!!

Krajki z Małgosi tabliczek i bardek

Kolejne krajki dla Ryczynian… z przodu krajka trzy kolorowa – czerwono-żółto-czarna, splot płócienny.

Rekonstrukcja krajki z końca XI w, znalezionej w Opolu na Ostrówku. Szerokość ok. 3 cm.

Na podstawie oprac. J.Maik . Zadziwiają kolory, które są wyjątkowo trudne do odtworzenia …

Czerwony uzyskiwany był bardzo rzadko, można go było uzyskać z marzanny albo czerwca polskiego czerwony kolor świadczył o sile i ważności noszącego,

kolor czarny uzyskiwany był z galasówki, natomiast żółty można było uzyskać m.in. z brzozy lub rumianku..

A więc paleta dostępnych barwników była wyjątkowo szeroka i

nie taka szara jak wmawiano nam na lekcjach historii< wpis Małgosi>.

Tkać krajki można na tabliczkach, takich jak tu na zdjęciu, albo na kościanych lub drewnianych.

Również skomplikowany system, ale dla Ryczynian, nie ma nic trudnego.

Wydaje się, że pasja poznania codzienności Słowian jest silniejsza od trudności. B

o skoro oni w średniowieczu mogli  to my nie? No nie..Naszym Guru i Przewodnikiem po historycznych kartach Słowian

  jest doktor Magdalena Przysiężna – Pizarska . Przyjeżdża na spotkania, opowiada o wykopaliskach, nawet zrobiła nam takie mini wykopy .;)

żebyśmy mogli zobaczyć i poczuć, jak to jest grzebać w ziemi i hmm..znajdować  coś, co jest z tamtych czasów.

Bo właśnie magia polega na tym, że trzymając taki przedmiot w ręku, można sobie wyobrażać jak to drzewiej bywało!

Właśnie takie małe coś… w ręku, a jaka ogromna przyjemność. Trochę przybliżenia pracy archeologa.

Na tym zdjęciu uczymy się wykonywać biżuterię jaką Słowianki, co prawda znane z nieziemskiej urody,

zdobiły się, ale nie miała ona li tylko zdobić, często odgrywała funkcję ochronną, talizmanów, chroniły przed urokami,

złymi duchami, nieszczęściem lub miały przynosić szczęście, dbać o dom, dzieci.

A czasem jak klamry do płaszczy, zapinki do włosów,spełniały funkcje praktyczne.

No i tak właśnie doktor Magda Przysiężna -Pizarska opowiada nam o takiej zwykłej codzienności Słowian,

wyobraźcie sobie, tak przenieść się do XI wieku i…no tak, bez smartfonów, laptopów, kaloryferów,

telewizorów i innych dla nas, dzisiejszych ludzi, niezbędnych rzeczy, a tam?..

Ognisko, chata, paleniczki jako chleb, i skóry zwierząt do przykrycia przed zimnem.

Niezła zamiana! Ale ludzie żyli i byli szczęśliwi, może nawet bardziej?

Bo jednak byli bardziej ze sobą zżyci, liczyła się hierarchia plemienna, szacunek, każdy miał swoją rolę, przeznaczenie, ale byli jednością.

Żyli w zgodzie z Matką Naturą, kładli się spać gdy słonko schodziło z horyzontu,

a wstawali gdy pierwsze promienie zaglądały do chat.

Żywili się tym co rodziła ziemia, lub zwierzyną, leczyli się u zielarek, naturalnie, kochali się i brali śluby w strojach odświętnych,

ręcznie robionych, dzieci rodziły się w domach, na polach, bez pomocy lekarzy.

Kobiety zajmowały się tym co kobiece a mężczyźni mieli za zadanie bronić swoich domostw,

dostarczać pożywienie i uprawiać rolę. Ciekawe to musiało być życie.

Dopasowywanie płaszcza Małgosi według wzorów starodawnych.

Przymiarki strojów. Spotkania Grupy Rekonstrukcyjnej zwykle są miejscem wymiany poglądów,

przymiarek ubrań, tworzenia biżuterii, uczymy się od siebie, ale też i wspaniale bawimy.

To dlatego jest to miejsce dla pasjonatów tego czasu w historii Słowian.

Wykłady, wykłady, wykłady .;)…Ale żeby odtwarzać historię, rekonstruować ją,

trzeba dokładnie poznać wszystkie najmniejsze nawet szczegóły.

A przy tym..Magda tak wspaniale, barwnie i ciekawie opowiada, że oczami wyobraźni widzimy to, jakby przewijający się przed nami film.

Najciekawsze jest to czego nie widzimy, ale możemy sobie wyobrazić.

Tak właśnie dzieje się, gdy słuchamy opowiadań naszego Guru doktor Magdy.

A o historii Słowian można słuchać bez przerwy! Bo to tak trochę jakbyśmy bajek, legend słuchali.

Jak żyli, no właśnie, jak to można bez prądu, lodówki przechowywać żywność, jakich „czarów”

stosowano by mięso się nie psuło, a przecież mięso było rarytasem w tamtych czasach.

Jak można paleniczki (placki z mąki, które chleb zastępowały) na kamieniu upiec, by smaczne były.

To właśnie spróbujemy na ryczyńskiej polanie.

Jak kobiety ozdabiały swoje stroje, ile pracy w to wkładały. Jak wyglądało szycie ubrać.

Igła? No tak, ale nie taka jak dziś ale najczęściej z kości.

Jak len uprawiano, a później wykorzystywano do tkania ubrań.

No i to co najważniejsze domostwo ! Zrękowiny, zaślubiny, młodych.

No bez takich „czarów” jak dziś, ale czy gorzej? Oj..nie sadzę! Całe wioski , miasta bawiły się na weselach,

wesela trwały kilka dni a młodzi obdarowywani byli we wszystko co im do życia potrzebne .

Jadło i piło się to co było, co ludzie przynieśli, i chyba co najważniejsze…

tworzyła się ogromna więź społeczna! Ludzie byli sobie przychylni,

bo wierzyli, że  jeśli się wzajemnie wspierać będą, pomagać, obdarzać dobrym słowem,

to to dobro wysyłane do ludzi, do nich wróci. Życie było proste, w zgodzie z naturą, z porami roku i słońca.

Ale bezsprzecznie zdrowsze i lepsze. Nie było psychoterapeutów .;)

..ale za to były wiedźmy, zielarki, które leczyły z różnych opresji zdrowotnych ziołami z łąk i lasów.

Robiły mieszanki ziołowe, nalewki, maści i korzystały z darów i wiedzy swoich matek,

babć, bo wiedza tajemna przekazywana była z pokolenia na pokolenie.

Wiedźmy, zielarki, budziły grozę, ich domostwa były z dala od zabudowań wiosek czy miast,

otaczała je tajemna aura, ale jak trzeba było pomocy,

na bolący ząb, brzuch czy chorobę, to stawały się najważniejszym elementem społeczności.

Do nich jeszcze wrócę, ale najpierw kilka słów o Motankach, to też tajemna lalka o wielkich mocach !!

A teraz Motanki! Hmm..specjalistką od Motanek jest Kasia.

Ale zacznijmy co to takiego jest, bo historia ich jest niesamowita!

Motanki – słowiańskie lalki magiczne. Lalki amulety, które miały spełniać życzenia, przynosić zdrowie, pomyślność,

być powiernicami młodych mężatek, matek, pamiątką w daleką podróż,

amuletem na zdrowie, na szczęśliwy poród, na obfite plony itp.

Motanki – ponieważ się je mota – laleczki te robi się bez zszywania, tylko skręcając, wiążąc, motając.

Zauważalne jest, że Motanki nie maja buziek!

Ale to dlatego, że maja być odzwierciedleniem naszej duszy, marzeń i wyobrażeń, a nie osoby, która je robiła.

Najlepiej jednak, gdy robimy je sami. No i jeszcze…

nie wolno używać niczego ostrego przy tworzeniu Motanek, ukłucie, czy odcięcie, może zmienić nastrój Motanki…

Wyróżniamy Motanki:

ochronne, obrzędowe i takie, które po prostu używane były do zabawy.

Niektóre łączyły w sobie dwie funkcje – mogły służyć zarówno jako amulet jak i zabawka.

Podróżne”: powinny być wykonane z tkanin należących do rodziny.

W czasach, kiedy nie było fotografii, służyły w podróży jako coś, co przypomina wędrowcowi o rodzinie,

np. kupiec który wyjeżdżał w interesach daleko w świat, patrząc na Motankę,

którą dostawał na drogę, wyobrażał sobie żonę, dzieci.

Do woreczka, który Motanka trzyma w rączkach wkładano (przeważnie robiła to kobieta, najprawdopodobniej żona)

co kto uznawał za stosowne np.: odrobinę ziemi ojczystej, albo ziarno, żeby droga była syta i szczęśliwa;

dziewczęta wkładały do woreczka specjalne zioła, żeby ich luby w podróży „nie oglądał się na boki.

Motanki baby, babunie („Babuszki”) – przestawiały bacie, które zajęte albo robieniem na drutach, tkaniem, czy wykonywaniem innych czynności, nie nudziły się.

Pamiętać należy, że do wykonywania Motanek, używamy tylko rzeczy, które mamy pod ręką.

Motanka trzymająca ręce pod boki – nazywa się„Panienka”a jej starsza wersja  to„Gospodyni”

kiedyś ludzie żyli w bardzo dużych rodzinach – potrzebne to było do prowadzenia gospodarstwa, produkowania zboża,

nu, pielęgnacji zwierząt w gospodarstwach,a na czele tych rodzin stali gospodarz i gospodyń.

Gospodyni była głową rodziny i to właśnie symbolizowała.Ciekawą Montaka jest „Pieluszniczka” ,

wykonywało się ją z pieluszki, dokładnie z rogów pieluszki, ważne,

by robiła to matka dziecka, następnie wkładano do kołyski maluszka, miała z jednej strony chronić przed urokami dziecko,

ale również nosiła zapach matki i w ten sposób uspokajała dziecko.

Motanki były różne i są różne. O różnorodność naszych Motanek dba Mistrzyni Motankowania czyli Kasia.

Z jej rąk wychodzą najpiękniejsze Motanki w które wkłada serce i pozytywne myślenie,

by mogły dobrze służyć ludziom. Bo jeśli dobre emocje i serce tchniesz w Motankę to i dobrem będą dla innych :)

Kasia, Mistrzyni Motanek ! Wszystkie Motanki na zdjęciach z rak Kasi wychodzą.

Przepiękne, naładowane dobrymi emocjami, tak jak Kasia,

z przyjaznym życzeniem ciepła, dobra i szczodrości w życiu.

Można było je zobaczyć na Jarmarku Wielkanocnym w tym roku 2016r.

Na Rynku Oławskim w domku Spiżarni Miodowej Państwa Migockich.

Ale do Nich też dojdę, bo wszak bez miodu ni jak żyć !

Wielkanocne Motanki Kasi !!

Łał ! A tu Motanki w głównej roli przy kamerze, OTKV zapewne kręcone ręką Pana Zbyszka Pryjdy :)

I fajnie! Warto pokazać inicjatywę lokalnej społeczności i zapaleńców upartych na pokazanie słowiańskiej historii!!

Kasia , Ewa i Maria w trakcie Biwaku Harcerskiego „Granat”

w styczniu tego roku 2016r. W Szkole Podstawowej Nr 5.

w trakcie warsztatów słowiańskich. Kasia przy swoim stanowisku motania Motanek :)

Z lekkością tematu przechodzimy do Mistrzyni produkcji biżuterii słowiańskiej – Marii.

Kobieta, która cuda z drutu, blachy potrafi zrobić.

W czasie średniowiecza, im piękniejsza i bogatsza biżuteria, tym panna czy kobieta bardziej zamożna była.

Więc , podobnie jak dziś im więcej na sobie, tym widziana osoba była, jako bogata była.

Maria przy swoim warsztacie na Biwaku Harcerskim „Granat” w styczniu 2016r.

Z wyrobem biżuterii.

A na zdjęciu poniżej, cuda z miedzi,jakie wychodzą z rąk Marii i również dobrym słowem obdarzane są,

by osoba, która je nosić będzie, mogła taktować je jako amulety,

czyli biżuterię ochronną, ale również dla upiększania strojów, oraz pokazania zasobności danego Rodu,

co ważne było by bogato np. pannę za mąż wydać.

Tu Maria naucza naszą miodarkę, bartniczkę w zasadzie, Ewę, wykonywania biżuterii.

Maria jest Mistrzem nad Mistrzami, robi pierścienie, zapinki do płaszczy, paciorki , korale, bransolety , kolczyki i wisiory.

Ręce trzeba mieć zręczne, i zmysł piękna w sobie, o wyobraźni nie wspomnę.

Cudne rzeczy i sposoby ich wykonania , a nawet możliwość samodzielnego zrobienia

dla siebie biżuterii będzie można na XXI Aprylisowym Spotkaniu Ryczyńskim.

A teraz miody, znaczy Bartnictwo. U nas Mistrzami są Państwo Migoccy. Na zdjęciu Ewa.

Miody Ewy i Stanisława znane są nie tylko w Oławie ale i w okolicy.

Podjęli się bardzo trudnej roli..edukacji miodowej.

Pasieka Edukacyjna, tak nazywa się miejsce, gdzie zapraszają szkoły, przedszkola,

oraz wszystkich, którzy chcą poznać życie pszczół, opiekę nad nimi , no i to co „misie lubią najbardziej” .;) czyli miodek :) ..

Historia

 

„SPIŻARNIA MIODOWA” wywodzi się z rodzinnego gospodarstwa – „PASIEKA MIGOCCY”.

Założył ją w 1953 roku Mikołaj Migocki.

Miododajną pasiekę dostarczającą złocistego przysmaku przejął syn – Stanisław,

który jest kontynuatorem rodzinnego rzemiosła.

Tradycyjny sposób gospodarowania w Pasiece zapewnia otrzymanie produktów wysokiej jakości,

dojrzałych, smacznych, aromatycznych i biologicznie aktywnych.

Nasza wiedza poparta jest wieloletnim doświadczeniem oraz rodzinną tradycją.

Umiłowanie pszczół, praktyka i pasja właścicieli, zostały zwieńczone tytułami: Stanisław -Mistrz Pszczelarski; Ewa -Pszczelarz Kwalifikowany.

Podstawową działalnością „SPIŻARNI MIODOWEJ” jest pozyskiwanie i sprzedaż krajowych miodów odmianowych i produktów pochodzenia pszczelego.

Naszym celem jest dostarczenie polskiego, zdrowego, smacznego produktu najwyższej jakości, jakim jest naturalny miód pszczeli.

Nasza Pasieka

 Nasz miód pozyskiwany jest z czystych rejonów Polski.

Nie zawiera sztucznych dodatków ani innych niepożądanych składników

(pestycydów, pozostałości środków farmaceutycznych, będących pozostałością po leczeniu pszczół),

co potwierdzone jest przez stały dozór weterynaryjny (Nr Wet. 02155257).

W okresie sezonu pszczelarskiego, Pasieka przemieszcza się w zależności od miejsca kwitnienia poszczególnych roślin,

gdzie występują bogate pożytki. Pszczoły z naszej Pasieki wykorzystują miododajne rośliny

(rzepak, lipa, gryka, akacja, facelia, nawłoć, wrzos oraz wszystkie nektarujące polne i leśne kwiaty)

oraz spadź osadzoną na liściach lub igliwiu drzew. Ze względu na te podróże, Pasieka nosi miano WĘDROWNEJ.

Źródło:http://www.spizarniamiodowa.pl/onas.php (dn.02.04.2016r.)

Jarmark Wielkanocny był dobrym momentem dla pokazania mieszkańcom Oławy,

że Ryczynianie znad Odry SĄ!

W domku Spiżarni Miodowej Ewy i Stanisława, można było zobaczyć nie tylko rozkosznie pyszne miody i miodki smakowe,

ale również stroje, Motanki, krajki i inne cuda naszego wyrobu, hmm…pochwalę NAS..

bez dotacji i bez zewnętrznych pieniędzy, mimo że jesteśmy bardzo lokalnym „Wyrobem:) ..

No i jedna z najbardziej aktywnych osób w Ryczynianach ! Agnieszka – po słowiańsku –

Ludmiła.

Nie wiem czy jest coś..czego Agnieszka nie potrafi ?!

Tu u nas..zaczęła od szycia ubiorów wg. wskazówek dr Magdy Przysiężnej- Pizarskiej.

Hmm swoja drogą, że i tak Magda spojrzała na nas łagodnym wzrokiem, b

o kto maszyny w tamtych czasach używał? .;)Uff…ale przeszło! Ale stroje faktycznie są wzorowane na tych prawdziwych.

Agnieszka, no , cóż..szyła .;)…Później wciągnęłam ją w zielarstwo,

bo i jak ja podobnie naturalnymi sposobami leczenia, zielarstwem, znaczeniem ziół i tym co łąka i las daje nam, się interesowała.

A jeszcze dodatkowo, szyła buty. To jest wyjątkowo trudne zajęcie.

Nie dość tego! Pięknie rzeźbi w owocach i warzywach, zdobiąc nasze wyroby .

Mistrz w końcu carvingu! Prawdą jest , że Agnieszka jest osobą utalentowaną i otwartą na ludzi.

Właśnie takie osoby tu, w Ryczynianach znad Odry się znajdują.

Mają talenty, wyobraźnię, miłość do Słowian i ich kultury, historii no i są przyjazne dla innych.

Wszystko co Słowianie robili, a robili sami,

było natchnione ich pozytywnym podejściem do ludzi i przede wszystkim ogromnym ukłonem ku Matce Naturze i Wielkiej Energii. C

elowo nie zahaczam o wierzenia, bo przecież wiadomo,

ze Słowianie byli Poganami, choć, jeśli dobrze się przypatrzymy, to wiele istotnych wierzeń, symboli, rytuałów znajduje się w katolicyzmie.

Wystarczy sięgnąć do symbolu jaja wielkanocnego,

gdzie w u Słowian był to symbol płodności, odradzania się życia, dobrobytu, i został wypożyczony przez kościół katolicki.

Pozdrowienie na święta „Darz Bóg”, to nic innego, jak dzisiejsze..Wesołych Świąt !

Tylko bardziej sformalizowane, bo w słowiańskim zawołaniu, znaczyło oby Bóg obdarzył cię darami płodności, dobrego życia i zdrowia.

A Boże Narodzenie to nic innego jak Godowe Święto, Szczodre Gody, poprzedzone Wieczorem Szczodrym (Wigilia dziś),

zwycięstwo światła nad ciemnością, czyli przybywa dnia, a ludziom nadziei i optymizmu.

Ale wróćmy do zielarstwa. Tu na Biwaku Harcerskim Granacie- Agnieszka (Ludmiła) i

Myślidar ( Karol), smakują ziołowe nalewki herbaciane.

Dorota (Dobromira) , Agnieszka ( Ludmiła ) i Maria w Tawernie Kapitańskiej w Ścinawie koło Oławy.

Ja, znaczy Dobromira i Ludmiła , zajmujemy się zielarstwem  w Ryczynianach znad Odry.

Niestety inne zajęcia, bo i jestem koordynatorem Powiatowej Grupy Wsparcia Ratowniczego w Oławie, powodują,

że czasem dzielę serce na dwie części.;) jedna dla spraw z pierwszej pomocy a drugą, dla Ryczynian.

Ale wówczas dzielnie przejmuje moja działkę zielarską Agnieszka.

Zajęcia warsztatowe na Biwaku harcerskim Granat. Ziół moc..a i wiedza o ich stosowaniu ogromna.

Butki, ich autorka jest Agnieszka. Palce bolały od przeciskania nici. Ale efekt? No,genialny.

Te butki, to efekt szycia Agnieszki ( Ludmiła), Zdolniacha!! Poniżej szata częściowo szyta przez Agnieszkę (Ludmiłę)

dla Małgosi ( Malvoyka), Podstawowa szata, to praca Agnieszki,

ale cała reszta, płaszcz, piękne zdobienia krajkami, obszycia futerkiem, ozdoby, to już robota Malvoyki, czyli naszej  Małgosi.

Nasi łucznicy. Adam, Ewa, Ale inni bo i Ewelina, Bartek, Karol.

Nie mamy wojów. Może dlatego, że wszystkie rekonstrukcje historyczne bazują na wojach,

to my z nich zrezygnowaliśmy z nich, dla dobra kultury, historii życia codziennego Słowian.

Ciekawsze to niż wojowanie !

Maria od biżuterii, tez próbuje swoich sił w łucznictwie.

Zdjęcie z Biwaku Harcerskiego Grantat w styczniu 2016r.

A tu..Ewelina z napiętą cięciwa łuku, za nią Bartek, ale i cała Brać Słowiańska.

Sceneria piękna, słoneczna i bardzo pozytywna.

Nasz wspaniały Roman. No, ten człowiek jest duszą Ryczynian :) ..

A tu w Biskupinie, próbował swoich sił w łucznictwie.

Adam, postać ważna w Ryczynianach. Trochę kaletnik, trochę od cięższych prac, trochę łucznik, jest po prostu niezbędny w stowarzyszeniu. Uczy, pomaga , wspiera. Pomysłów ma moc, i wiele talentów. Robił np. biżuterię, a już na pewno zabezpieczał materiał do jej tworzenia.

Adam jest człowiekiem lasu, kocha las, zna i zapewne porusza się po nim i bezpiecznie i pewnie.

Naturalne sposoby przetrwania, życia, dawne sposoby życia, widać, że wciągnęły Adama.

Roman – jak wcześniej wspomniałam, Dusza Ryczynian. Pozytywnie nastawiony do życia człowiek, ale też hmm..

dba o to co najważniejsze, żebyśmy nie byli głodni !!!

Potrafi zrobić prawie wszystko, ale swoim uśmiechem, radością i Pogoda Ducha, sprawia, ze wszystko staje się łatwiejsze.

Roman bierze czynny udział w spotkaniach, pomaga przy cięższych pracach, no i w wytwarzaniu biżuterii też.

No i jedna z ważnych postaci w Ryczynianach…Janusz Kordys,

miłośnik przyrody, fotografik, nota bene, większość zdjęć zawartych w tym tekście wykonał właśnie Janusz.

Żal tylko, że w okresie życia Ryczynian, nie było aparatów fotograficznych, ale za to nadrabiamy teraz z nawiązką.

Warsztaty,które w ramach Grupy Rekonstrukcyjnej będą prowadzone w czasie XXI Aprilisowych

Spotkań na polanie ryczyńskiej:

Tkactwo  – Małgosia (Malvoyka)

     Motanki – Kasia 

Bartnictwo (miody) – Ewa i Stanisław

Zdobnictwo- wytwarzanie biżuterii – Maria

Zielarstwo – Agnieszka (Ludmiła) i Dorota ( Dobromira)

Łucznictwo – Ewelina, Bartek, Adam, Karol ( Myślidar)

Tu trzeba pochwalić Karola (Myślidara) za załatwienie sponsorów do zakupienia namiotu dla Grupy Rekonstrukcyjnej Ryczynian znad Odry.

Miejsce naszego spotkania 23 kwietnia – Las Ryczyński

 

Kobieta, bez której wiedzy, zamiłowania do archeologii i pasji do historii Słowian, no i nie przeczę, że bez sympatii do nas .;)…

Nic by się tak pięknie nie udało :) Nasze kochane Guru, Wiedźma ,

ale taka najmilsza i pozytywnie nastawiona do ludzi i z mocą wiedzy, tak ogromnej,

że można słuchać, słuchać, słuchać…Oczywiście Doktor Magdalena Przysiężna- Pizarska.

Można by się zastanawiać , czy taka Grupa Rekonstrukcyjna jest potrzebna w laszej lokalnej społeczności?

No bo, komu to potrzebne? Latają „dziwaki” w jakiś szmatach.

.Ale tak naprawdę, to powstanie tej Grupy, jest bardzo ważnym elementem historii o naszych korzeniach rodowych.

Pradziejach ziem, słowiańskiej naturze, wierze, kulturze i symbolice.

Ile można się dowiedzieć o Duchach, które ochraniały nas przed złymi urokami, chorobami, złym życiem.

O naturalnych sposobach leczenia, dbania o urodę, przecudnej biżuterii, szatach, własnoręcznym tkaniu krajek.

Kopalnia wiedzy historycznej o tym, co tu na naszej Ziemi Oławskiej i Brzeskiej działo się X wieków temu.

Trzeba podziwiać ludzi, którzy nie raz borykają się ze swoimi problemami,

ale znajdują czas, by przyjść, zrobić coś i jeszcze pokazać to innym.

I co ważne,nie tylko robią to własnym czasem, ale też i wkładają w to własne oszczędności.

Kończąc tę „wędrówkę” po Grupie Rekonstrukcyjnej Ryczynian znad Odry,

potwierdzam tylko, że żeby zrobić coś, co jest niewątpliwie „PRODUKTEM LOKALNYM” .;)..

.nie potrzeba środków unijnych, czy dotacji, choć nie twierdzę, że by się nie przydały .;),

ale  wystarczy garstka pasjonatów tematu, miłośników historii Słowian i jeszcze jedno,

może najważniejsze..trzeba czuć w sobie słowiańskie korzenie!!

Mieć miłość do Matki Natury i mocno pokłonić się Jej za Dobroć, Szczodrość za Hojność.

Za to co nam daje czy w formie zbiorów, czy zwierzyny, nawet za Słońce, że co rano budzi nas ze snu, i za Księżyc, który nas usypia.

Za dobroduszny deszcz i za przepiękne, polskie, nasze krajobrazy.

Dziękować trzeba za ludzi wokół nas, tych dobrych, szczerych z wielka mocą i pozytywną energią a za tych,

którzy gdzieś tam zbłądzili..pomódlmy się do Matki Natury .;)..

Bądźmy dla siebie dobrzy, pomagajmy sobie wzajemnie, czyńmy to, bo tak robili to nasi Przodkowie, wierząc, ze dobro powraca.

Na zdjęciu poniżej…”sprawczyni” całego ryczyńskiego zamieszania .;).

.Małgorzata Łuszczyńska (Malvoyka) bez Jej uporu, dążenia do celu, czasem przyspieszania tematów..nic by nie było !! Sława !!!

To dzięki Małgosi Las Ryczyński odżył i ma znów swoje ważne chwile,.

Ale jak Ją znam, nie spocznie na laurach..wymyśli jeszcze niejedną niespodziankę,

która będzie atrakcją Grupy Rekonstrukcyjnej Ryczynian znad Odry !!! Sława Malvoyka!!!

Tekst zredagowała Dorota Olender, korzystając ze zdjęć własnych oraz Janusza Kordysa i Małgorzaty Łuszczyńskiej.

Leave a Reply